Niniejszy projekt to druga fotografowana przeze mnie skończona realizacja wg projektu Jacka Kamińskiego.
Moim pierwszym wrażeniem było zaskoczenie, że – niemalże jak Tardis – jest większy w środku niż na zewnątrz. Z jakiegoś powodu dom z zewnątrz sprawia wrażenie raczej mniejszego, wewnątrz natomiast epatuje przestrzenią i poczuciem dużych odległości.
Całe wnętrze jest nowoczesne i minimalistyczne. Łazienki, korytarze i przestrzeń dzienna nasycone są szafami wnękowymi i meblami w zabudowie.
Wielkim plusem projektu były przeszklenia. Pozwoliło nam to uchwycić piękne popołudniowe (listopadowe!) słońce i polegać w całości na naturalnych kolorach.
Główna łazienka jest zdecydowanym wyróżnikiem. Ciemna, zielono-złota, wręcz monumentalna. Podwójne pionowe lustra dodatkowo podkreślają jej wysokość. A jest co podkreślać, bo cały dom wysoki jest na ponad trzy metry.
Sypialnia, klasycznie, mieści się przy oddzielnej garderobie i głównej łazience.
Przeszklona z dwóch stron świata, głównie od zachodu, co umożliwiło nam chwytanie bezpośredniego słońca już powoli chowającego się za koronami drzew.
Gabinet zawieszony jest pomiędzy przestrzeniami dziennymi i prywatnymi. Ułożony w środku domu, przywodzi na myśl zalecenia rzymskich stoików, którzy proponowali, aby w każdym domostwie istniało miejsce odcinające od spraw doczesnych, zabaw domowników i rozpraszających widoków.
Minimalistyczny, prosty i oszczędny. Jak umysł przy pracy głębokiej.
Salon, połączony z kuchnią i jadalnią, to serce tego domu. Prawie w pełni przeszklone, otwarte na otoczenie.
Właścicielka domu jest pasjonatką gotowania, urządzania przyjęć i goszczenia znajomych. Stąd między innymi sześciopalnikowa płyta i bardzo szeroka przestrzeń blatów roboczych.
Kuchnia jest jadalnią, jadalnia salonem, a salon kuchnią. Każda z tych trzech przestrzeni przekracza się wzajemnie. Czuć, że w jednym miejscu mogą przebywać ze sobą razem i ci, którzy właśnie przygotowują potrawy, i ci, którzy odpoczywają na sofie.